Strony

środa, 5 czerwca 2013

Zeszytówki 02 - Saga #1, Thunderbolts vol. 2 #1

Źródło: www.imagecomics.com
Saga #1
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples

Zanim sięgnąłem po ten komiks zdążyłem naczytać się zachwytów pod jego adresem. Sam jestem dużym fanem Briana K. Vaughana, więc tym  bardziej byłem ciekaw, co tym razem zaprezentuje. Jednak po zapoznaniu okazało się, że jedyne co być może zachęci mnie do przeczytania kolejnych numerów to zaufanie do Briana oraz przeczytane wcześniej dobre opinie (czyli to samo, co sprawiło, że w ogóle zainteresowałem się tą serią).
Nie chcę przez to powiedzieć, że premierowy numer Sagi mi się nie spodobał. Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że poza bardzo dobrymi rysunkami nie było w nim nic nowego, przykuwającego uwagę lub odkrywczego, a czegoś takiego oczekiwał bym od pierwszego numeru nowej serii Vaughana. Ot, międzyplanetarna wojna toczona przez dość oryginalnie przedstawione dwie strony konfliktu (z jednej strony "anioły", z drugiej "demony"), a w samym jej środku (a może właśnie na uboczu) nietypowa para, zakochani w sobie przedstawiciele przeciwnych stron konfliktu, czyli kolejna wariacja na temat Romea i Julii w scenerii space opery i stylistyce nawiązującej do fantasy. Oczywiście dialogi są dobrze napisane i całość czyta się przyjemnie, ale to wszystko za mało, żeby sprzedać mi pierwszy numer. Nie zachęciło mnie też określenie, jakiego Vaughan użył na zdefiniowanie swojego nowego komiksu: "Gwiezdne Wojny dla zboczeńców". Ale pewnie i tak sprawdzę dalszy ciąg...
Ocena: 6/10


Źródło: Marvel Comics Database
Thunderbolts vol. 2 #1
Scenariusz: Daniel Way
Rysunki: Steve Dillon

Przy okazji Marvel NOW! zrestartowana została między innymi seria opisująca do tej pory przygody pragnących się zrehabilitować (lub zmuszonych do tego) super-przestępców. W nowej odsłonie mamy zupełnie nowy skład (Red Hulk, Venom, Elektra, Punisher, Deadpool). Zmieniła się też sama idea funkcjonowania zespołu. Nie jest to już sponsorowana przez rząd grupa uderzeniowa, ale prywatny oddział generała T. Rossa (Red Hulk).
Pierwszy numer to tak naprawdę zaprezentowanie postaci, wchodzących w skład zespołu i krótkie przedstawienie, jak Ross zwerbował każdą z nich. Way nie wysilił się na nic oryginalnego. Każdego z bohaterów Red Hulk spotyka w typowej dla niej/niego sytuacji (w każdym przypadku krwawej) i proponuje dołączenie do nowych Thunderboltsów. Początek serii jest tak wtórny, że aż boli, a na dodatek nie mówi nam nic o tym dokąd ma ona zmierzać. Wiadomo tylko, biorąc pod uwagę dobór postaci i deklaracje generała o wycinaniu infekcji, że można się spodziewać rozwałki. Obawiam się zresztą, że seria może skupić się tylko na tym elemencie, czego przykładem jest omawiany numer, w którym oprócz scen przemocy nie ma właściwie żadnej treści.
Rysunki Steve'a Dillona są na zwykłym dobrym poziomie, ale wolę go w solowych przygodach Punishera albo w Kaznodziei, jego estetyka nie pasuje moim zdaniem do superhero.
Podsumowując, nie sięgnę kolejne numery i nikomu tego nie radzę (chyba, że macie taką wiarę w talent Waya, jak ja w Vaughana).
Ocena: 3/10

6 komentarzy:

  1. Nowa drużyna Rossa to jakaś porażająca pomyłka (ba-dum-tssssz) ;) A poważnie: wybrali największych indywidualistów Marvela i zrobili z nich drużynę? Pomysł wyję o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Te postacie nie pasują do siebie po prostu. Ale co do indywidualistów to nie wiem. Przygód Venoma/Flasha nie znam a Deadpoolowi zdarzały się występy zespołowe i team-upy. Ale Punisher i Elektra to już zdecydowanie samotnicy. Z kolei Ross na dowódcę pasuje (w końcu generał), tylko po co mu przy jego poziomie mocy zespół i to jeszcze takich (w porównaniu z nim) słabeuszy. Ogólnie pomysł bez sensu.

      Usuń
    2. Praktycznie każdy działał w zespole z kimś jeśli nie w 616 to w jakiś mini seriach albo "what if...", takie prawa rynku ;) Powiem szczerze pomysł jest tak beznadziejny, że ma szanse okrążyć beznadzieję i dogonić dobro z drugiej strony.

      Usuń
    3. Każda seria ma potencjalnie taką szansę, ale skład, pomysł i nazwisko scenarzysty raczej nie nastrajają optymistycznie, więc pozostaję sceptyczny.

      Usuń
  2. Również byłem zawiedziony po pierwszym numerze Sagi, ale dalej jest znacznie lepiej i aktualnie jest to jedna z moich ulubionych serii. Ciekawi są bohaterowie i relacje między nimi, dobre zwroty akcji. Nie ma się co zastanawiać, trzeba czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę. Tak jak pisałem, pewnie i tak przeczytam ciąg dalszy, ale może od razu wezmę się za trejda.

      Usuń