Strony

sobota, 29 czerwca 2013

Zeszytówki 04 - A+X #1, Morbius: The Living Vampire #1, Dorothy and the Wizard In Oz #1

Brak komentarzy:
Źródło: Marvel Comics Database
A+X #1
Scenariusz: Dan Slott, Jeph Loeb
Rysunki: Ron Garney, Dale Keown

Kiedy tylko usłyszałem o tej serii pomyślałem, że będzie robiona na siłę. Każdy numer z dwoma historiami, z opisującymi wspólną przygodę dwóch członków Avengers i X-Men. Brzmi znajomo? Tak. To po prostu kolejna mutacja "Marvel Team-Up", którymi Dom Pomysłów katuje nas od lat siedemdziesiątych. Tym razem chodzi jeszcze o wyciśnięcie z fanów kilku dolarów ekstra w ramach pokłosia ostatniego eventu - "Avengers versus X-Men", czyli "AvX"...
I cóż, wygląda na to, że  miałem rację. Oczywiście można argumentować, że pomysł dobry jak każdy inny a poziom kolejnych numerów będzie zależeć tylko od ich twórców (każdą historię robią inni artyści), ale można też ocenić pierwszy numer, a ten nie zachwyca.

niedziela, 23 czerwca 2013

Jan Hardy #1

7 komentarzy:
"Jan Hardy" to nowy komiks polskiego twórcy Jakuba Kijuca. Premierowy numer trafił do czytelników w pierwszej połowie czerwca, ale o serii było głośno w internecie już od dłuższego czasu. Komiks wzbudził emocje i znalazł sobie przeciwników i zwolenników, w tym także spoza komiksowego światka, na długo przedtem nim ujrzał światło dzienne. Nie zamierzam w tym wpisie odnosić się do prowadzonej akcji promocyjnej ani odpowiedzi na nią, ale faktem niezaprzeczalnym jest, że w moim konkretnym przypadku odniosła ona skutek. O komiksie się dowiedziałem, zainteresowałem się i wreszcie zamówiłem. A w końcu otrzymałem swój egzemplarz i przeczytałem go, czego pokłosiem jest niniejsza recenzja. Tych, których internetowy zgiełk wokół "Jana Hardego" ominął informuję, że osią akcji mają być zmagania oddziału polskich superbohaterów z podziemia antykomunistycznego (akcja ma miejsce krótko po II wojnie światowej) z polującymi na nich Rosjanami i funkcjonariuszami UB (również posiadającymi super moce).

Na zakup "Jana Hardego" zdecydowałem się głównie z ciekawości i chęci wsparcia polskiego komiksu, ale z twórczością autora nie miałem wcześniej do czynienia (nie licząc przekartkowania któregoś numeru "Konstruktu" w saloniku prasowym). Sam pomysł ukazania powstania antykomunistycznego w powojennej Polsce w konwencji superbohaterskiej wydawał mi się od początku mocno ryzykowny i mogący łatwo zamienić się w farsę. Okazuje się jednak, że nie miałem racji, a historia zmagań Żołnierzy Wyklętych z UB broni się w tej stylistyce (przynajmniej jako koncept zaprezentowany w pierwszym numerze serii o potencjalnie nieznanej liczbie dalszych części). Udaje się to między innymi dlatego, że nie jest to przełożenie jeden do jeden. Bohaterowie Kijuca nie sprzymierzyli się, żeby walczyć ze zbrodnią, ale zostali zwerbowani przez państwo polskie, żeby ich umiejętności mogły posłużyć ojczyźnie. Zamiast typowych amerykańskich superherosów w obcisłych gaciach, dostajemy obdarzonych różnego typu mocami polskich żołnierzy, którzy w większości noszą zwykłe mundury. Tytułowy Jan Hardy (dowódca oddziału) oczywiście nosi bardziej superbohaterski strój, nawiązujący jednak wyglądem bardziej do uniformu Kapitana Ameryki w wersji Ultimate niż na przykład Supermana.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zeszytówki 03 - Chew #1, Indestructible Hulk #1

2 komentarze:

Źródło: www.imagecomics.com
Chew #1
Scenariusz: John Layman
Rysunki: Rob Guillory

Bohaterem tej serii jest policjant Tony Chu. Tony to także cybopata (moje tłumaczenie z angielskiego neologizmu cibopath), co oznacza, że po ugryzieniu czegokolwiek (oprócz buraka - nawet nie pytajcie...) "widzi" co się z daną rzeczą działo. Umiejętność bardzo przydatna dla funkcjonariusza policji, bo pozwala na przykład "przesłuchać" zabitego przestępcę.
Miejsce akcji to Stany Zjednoczone, w których po epidemii ptasiej grypy prohibicją objęto drób. W związku z tym Tony i jego partner zajmują się między innymi ściganiem miłośników rosołu czy piersi z kurczaka. Takie przynajmniej są ich obowiązki w pierwszym odcinku serii, w kolejnych możemy chyba liczyć na ciekawsze sprawy, ponieważ talent Chu zostaje zauważony przez jego przełożonych, a on sam dostaje przeniesienie do FDA (Food and Drug Administration - Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków), co dla zwykłego gliny jest niewątpliwym awansem.
"Chew" to potraktowany z lekkim przymrużeniem oka kryminał policyjny z elementami science-fiction. Pomysł na serię oryginalny, zarówno jeśli chodzi o głównego bohatera, jak i świat przedstawiony (zakazane kurczaki). Odpowiednio do fabuły dobrane są rysunki, które można określić mianem kreskówkowych. Nie znaczy to jednak, że są niedokładne. Wręcz przeciwnie, Rob Guillory dba o szczegóły, a jego postacie mają rozpoznawalny wygląd. W zasadzie zarówno do fabuły jak i do rysunków nie można się przyczepić. Technicznie wszystko jest w porządku. Ale duet Layman-Guillory nie przekonał mnie do swojego dziełka. Historia, choć sprawnie napisana nie zachwyciła. A rysunki mimo, że poprawne nie przypadły do gustu. Za oceanem "Chew" zbiera pozytyne opinie, a i ja nie dostrzegam w nim wad, więc nie zamierzam do niego zniechęcać. Sam jednak nie nabędę "Chew Volume 1: Tasters Choice" (mimo, że cena jest przystępna), zbierającego pierwsze pięć numerów serii, choć takie był pierwotny plan (zapoznanie się z numerem pierwszym miało tylko potwierdzić jego słuszność). 
Ocena: 6/10

środa, 5 czerwca 2013

Zeszytówki 02 - Saga #1, Thunderbolts vol. 2 #1

6 komentarzy:
Źródło: www.imagecomics.com
Saga #1
Scenariusz: Brian K. Vaughan
Rysunki: Fiona Staples

Zanim sięgnąłem po ten komiks zdążyłem naczytać się zachwytów pod jego adresem. Sam jestem dużym fanem Briana K. Vaughana, więc tym  bardziej byłem ciekaw, co tym razem zaprezentuje. Jednak po zapoznaniu okazało się, że jedyne co być może zachęci mnie do przeczytania kolejnych numerów to zaufanie do Briana oraz przeczytane wcześniej dobre opinie (czyli to samo, co sprawiło, że w ogóle zainteresowałem się tą serią).
Nie chcę przez to powiedzieć, że premierowy numer Sagi mi się nie spodobał. Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że poza bardzo dobrymi rysunkami nie było w nim nic nowego, przykuwającego uwagę lub odkrywczego, a czegoś takiego oczekiwał bym od pierwszego numeru nowej serii Vaughana. Ot, międzyplanetarna wojna toczona przez dość oryginalnie przedstawione dwie strony konfliktu (z jednej strony "anioły", z drugiej "demony"), a w samym jej środku (a może właśnie na uboczu) nietypowa para, zakochani w sobie przedstawiciele przeciwnych stron konfliktu, czyli kolejna wariacja na temat Romea i Julii w scenerii space opery i stylistyce nawiązującej do fantasy. Oczywiście dialogi są dobrze napisane i całość czyta się przyjemnie, ale to wszystko za mało, żeby sprzedać mi pierwszy numer. Nie zachęciło mnie też określenie, jakiego Vaughan użył na zdefiniowanie swojego nowego komiksu: "Gwiezdne Wojny dla zboczeńców". Ale pewnie i tak sprawdzę dalszy ciąg...
Ocena: 6/10