Strony

czwartek, 27 lutego 2014

New Avengers: Breakout Vol. 1 HC (New Avengers: Ucieczka)

Bezpośrednio po wydarzeniach opisanych w "Upadku Avengers", wydanym ostatnio w Polsce przez Hachetta jako dziewiąty tom WKKM, a wcześniej także przez Muchę, po oryginalnym tytułem "Avengers: Disassembled", przygody Mścicieli przeniosły się na łamy nowego miesięcznika "New Avengers". Zmianie uległa nie tylko numeracja, która po dobiciu przez serię "Avengers" do pięćset trzeciego numeru została zrestartowana. Zupełnie nowy był także zespół bohaterów, który pojawił się na łamach "New Avengers", a biorąc pod uwagę zakończenie historii "Upadek Avengers" nie ma w tym nic dziwnego, bo starzy Mściciele się rozpadli, a kilkoro z nich straciło życie. Za najnowszą inkarnację najpotężniejszych superbohaterów Marvela odpowiedzialny był scenarzysta Brian Michael Bendis wspólnie z rysownikiem Davidem Finchem. Bendis swoją przygodę z Avengers rozpoczął od wymienionego już "Upadku" (stworzonego także wspólnie z Finchem), w którym jak twierdzą liczni fani wyczyścił sobie dość brutalnie przedpole, żeby móc swobodnie realizować własną wizję Mścicieli. Ale to nie miejsce na roztrząsanie sposobu, w jaki Bendis pozbył się starej obsady.

"Ucieczka" to naprawdę dobry komiks o superbohaterach i świetny sposób na rozpoczęcie nowej serii z przygodami Avengers. Po pierwsze po stronie aniołów mamy same "duże nazwiska": Spider-Man, Kapitan Ameryka, Wolverine, Iron Man, Daredevil, Spider Woman, Luke Cage. Po drugie historia rozpoczyna się zgodnie z wytycznymi mistrza Hitchcocka od wybuchu i buntu super-przestępców odsiadujących wyroki w więzieniu Raft, a potem napięcie też nie opada aż do końca. Po trzecie wachlarz super-łotrów też jest imponujący: Electro, Carnage, Jigsaw, Sauron i Purple Man to tylko niektórzy. Słyszałem opinie, jakoby Brian Michael Bendis poszedł na łatwiznę wybierając do swojego nowego składu Avengers samą śmietankę najpopularniejszych herosów Marvela, przez co zapewnił sobie sukces komercyjny, ale uważam, że powinno się go oceniać po owocach, a te są dojrzałe i słodkie. Nie bez znaczenie jest też fakt, że rządy Bendisa w nad Avengers trwały od "Ucieczki" wydanej na początku 2005 roku do końca roku 2012, a scenarzysta tak długo utrzymujący się u steru kiepski chyba nie jest (choć z drugiej strony Howard Mackie też długo pisał przygody Człowieka Pająka...).



Tak czy inaczej Bendis dostarcza nam napakowaną akcją i ciętymi dialogami historię, która w zgrabny (choć niezbyt oryginalny sposób) stawia na komiksowej scenie zupełnie nowy (no może poza Kapitanem Ameryką i Iron Manem) skład Najpotężniejszych Bohaterów na Ziemi. I kiedy mówię o napakowaniu akcją, to właśnie mam na myśli. Chłopcy i dziewczyna (jedna, ale jaka! biust ledwo mieści się w kadrach) najpierw tłumią bunt w Raft, potem wyłapują zbiegów, a wreszcie w pogoni za jednym ze złoczyńców trafiają do Savage Landu, gdzie czekają na nich kolejne atrakcje (i nie są to tylko dinozaury). Prawie nie mamy czasu na złapanie tchu, ale Bendisowi udaje się nie wylać dziecka z kąpielą i nadmiar akcji nie przysłania ani tym bardziej nie zastępuje w miarę sensownej fabuły.


Oczywiście można się zżymać, że tylu herosów akurat było w pobliżu lub na miejscu, kiedy w Raft wybuchło zamieszanie. Można wybrzydzać, że pojawienie się Wolverine'a w Savage Landzie jest naciągane i kiepsko uzasadnione. Ale to przecież komiks superbohaterski. To normalne, że bohaterowie zawsze się znajdą, gdy złoczyńcy zaczynają knuć, po drodze wpadną na kilku kolegów po fachu i polecą ratować świat (albo chociaż Nowy Jork). A że Bendis robi to z niejakim wdziękiem i dużą dozą humoru to ciężko mu nie wybaczyć odrobiny sztampy.

Rysunki partnerującego Brianowi  Davida Fincha, moim zdaniem, świetnie nadają się do tej historii. Są żywe, rozbuchane i dynamiczne. Mają swoje wady, podobnie jak scenariusz Bendisa (a szczerze powiedziawszy to nawet więcej). Zdarzają się niedoróbki. Woda, krew i łzy na twarzach postaci rzucają cienie (sic!) i sprawiają wrażenie żelowej masy, a Jessica Jones (aka Spider-Woman) w jednym ujęciu wygląda jakby miała włosy w okolicach pępka. Ale na szczęście na większości kadrów dzieje się tak dużo, że nie ma czasu na wyłapywanie potknięć i można cieszyć się historią.



Fakt też, że poza, jaką prezentuje Jessica na okładce czwartego numeru (powyżej), jest po prostu niedorzeczna, ale z drugiej strony eksponuje zarówno piersi, jak i i pośladki niezrównanej Spider Woman, więc nie można się czepiać. A tak serio to jest to przykład podejścia do przedstawiania kobiet w komiksie amerykańskim, o którym pisał jakiś czas temu Paweł. W przypadku Fincha można by przypuszczać, że to pozostałości po jego pracy dla Top Cow!, ale tak naprawdę to obecnie dość częsty przypadek zarówno w Marvelu, jak i w DC. I znowu nie będę z tego powodu robił wyrzutów. Może mi ktoś zarzucić brak obiektywizmu (i słusznie) albo brak konsekwencji (hmm...), ale mimo tych wszystkich wymienionych wad lubię Fincha za energię, która bije z jego rysunków. I koniec końców, uważam, że to przykład całkiem niezłej realistycznej kreski.

A cały komiks to kawał rozrywki na niezłym poziomie. Nie są to szczyty osiągnięć amerykańskiego superhero, ale też nikt tego chyba w tym przypadku nie oczekuje. Ważne, że całość nie schodzi poniżej pewnego poziomu i dostarcza dobrą zabawę. Polecam wszystkich poszukującym niezobowiązującej lektury z facetami (i kobietami!) w ciasnych wdziankach.

Ocena: 7/10

PS Recenzja powstała w oparciu o posiadane przeze mnie wydanie amerykańskie. Wydania Hachette z oczywistych względów nie kupiłem. Notki bibliograficzne obu wydań tradycyjnie zamieszczam poniżej.

Tytuł: New Avengers Breakout vol. 1 HC
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: David Finch
Tusz:Danny Miki (#1-6), Mark Morales (#2), Allen Martinez (#3), Victor Olazaba (#3)
Kolory: Frank D'Armata
Okładka: David Finch
Oryginalne zeszyty: New Avengers (Vol. 1) #1-6 (styczeń - czerwiec 2005)
Ilość stron: 160
Wydawnictwo: Marvel
Cena okładkowa: $19,99

Tytuł: New Avengers: Ucieczka
Tytuł oryginalny: New Avengers: Break Out
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: David Finch
Tusz:Danny Miki (#1-6), Mark Morales (#2), Allen Martinez (#3), Victor Olazaba (#3)
Kolory: Frank D'Armata
Okładka: David Finch
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Oryginalne zeszyty: New Avengers (Vol. 1) #1-6 (styczeń - czerwiec 2005)
Ilość stron: 160
Wydawnictwo: Hachette
Cena okładkowa: 39,99 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz