Strony

czwartek, 16 stycznia 2014

Iron Man: Demon w butelce

W dwudziestym dziewiątym tomie Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela zaoferowano nam, czytelnikom wyjątkowo grubą lekturę. Na "Iron Man: Demon w butelce" składa się aż dziewięć (#120-128) oryginalnych zeszytów "The Invincible Iron Man", stanowiących część runu Davida Micheliniego i Boba Laytona. Ci dwaj panowie na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wspólnie stworzyli kilkadziesiąt numerów serii, od #116 do #154, które uznawane są za jeden z ważniejszych okresów w historii Iron Mana, wręcz za przełomowe dla rozwoju postaci. A to dlatego, że autorzy postanowili w swoich historiach położyć większy nacisk na osobę Tony'ego Starka, pokazać człowieka za żelazną maską, jego problemy i słabości. Najbardziej znanym owocem ich pracy jest opowieść "Demon w butelce", którą właśnie przedstawiło nam Hachette. W tej poważnej historii Michelinie i Layton wprowadzili problem alkoholizmu Tony'ego Starka, który stał się motywem obecnym w wielu kolejnych odsłonach przygód Opancerzonego Mściciela. Tyle recenzenckiej teorii, a co na to czytelnicza praktyka?

W praktyce okazuje się, że tytułowy demon z butelki chowa się tak naprawdę tylko w ostatnim z zebranych zeszytów, który pierwotnie pod takim właśnie tytułem został wydany.


W pozostałych ośmiu zeszytach widzimy wprawdzie, że Tony sięga czasem po kielicha, ale są to typowe superbohaterskie przygody, podczas których Iron Man obija facjaty kolejnym śmiesznie ubranym przeciwnikom. Łączy je przede wszystkim intryga Justina Hammera, nowego (wówczas) antagonisty superbohatera, który swoimi knowaniami próbuje doprowadzić do upadku Starka. Równocześnie Tony boryka się także z problemami w swojej firmie, co w połączeniu z machinacjami Hammera zachęca go do coraz częstszego sięgania po płynny czasoumilacz. Brzmi to może jakby wprowadzenie wątku alkoholizmu było zręczne i sensowne, ale takie nie jest. Moim zdaniem autorzy wymyślili sobie, że zrobią z Tony'ego alkoholika, więc znaleźli pretekst i w kolejnych numerach kilkakrotnie pokazywali go popijającego, ale to "zaglądanie do kieliszka" pojawia się nagle (żeby nie powiedzieć "z dupy"), co samo w sobie jest dziwne, a na dodatek bardzo szybko przeradza się w alkoholizm, co jest absurdalne. Co gorsza, problem Tony'ego jest omówiony szerzej w jednym, ostatnim zeszycie z tego tomu, a sama walka z nałogiem streszczona na jednej stronie, co po prostu nijak ma się do poważnego podejścia to tematu nałogu.

Rozumiem, że w latach siedemdziesiątych wydanie w Stanach komiksu superbohaterskiego z głównym bohaterem zmagającym się z problemem alkoholowym mogło być wydarzeniem, ze względu na kontrowersyjność tematu i podejście Comics Code Authority do tematu używek. Jednak nie zmienia to faktu, że dziś historia nie porywa ani nie szokuje, a co najwyżej wywołuje uśmiech i to niestety zażenowania. Dotyczy to nie tylko tematu przewodniego, ale całej otoczki w postaci superbohaterskich przygód Iron Mana, którego zmagania z Hammerem i jego poplecznikami nie wywołują zainteresowania (przynajmniej u mnie), gdyż cała historia mocno się zestarzała i z punktu widzenia współczesnego czytelnika wydaje się za bardzo infantylna. Celowo nie wywlekam tu typowego dla tamtych czasów, omawiania na głos przez poszczególne postacie, co w danej chwili robią, bo przykład chociażby X-Men Byrne'a i Claremonta pokazuje, że można stworzyć pasjonujący komiks pisząc z taką manierą. Śmieszne i irytujące są za to pomysły i zachowania postaci, zwłaszcza antagonistów, kiepskie zwroty akcji czy pseudo-inteligentne intrygi. Za tą ostatnią uważam przedstawiany nieraz jako nowatorski pomysł Justina Hammera na sponsorowanie super-przestępców w zamian za udział w ich zdobyczach. Bogaty przemysłowiec z nosem do interesów powinien od razu dojść do wniosku, że wchodzenie w podobny układ z bandą nieudaczników, jakimi są (komiks dość jasno to ukazuje) przeciwnicy Iron Mana, nie ma szans się opłacić. On jednak uważa to za świetny pomysł i jeszcze chwali się tym Starkowi. Tego typu kwiatków jest oczywiście więcej, ale nie czas to ani miejsce, żeby je wszystkie przywoływać. Wszystkie zresztą można zrzucić na karb specyfiki tamtych czasów oraz mojego czepialstwa i niewłaściwego nastawienia, przejdźmy zatem do omówienia strony wizualnej komiksu.


Za oprawę graficzną (z jednym wyjątkiem) odpowiada John Romita Junior razem z Bobem Laytonem, który oprócz wspólnej z Micheliniem pracy nad scenariuszem nakładał tusz. Choć nie jestem fanem Johna Romity Juniora to przyznaję, że to artysta o bardzo charakterystycznym i rozpoznawalnym stylu, niezależnie od tego czy ilustruje przygody X-Men, Daredevila, Spider-Mana czy Thora. Dlatego, gdy zobaczyłem jego nazwisko na pierwszej stronie komiksu pomyślałem, że Hachette znowu coś pomieszało i chodzi o Johna Romitę Seniora. Dopiero po sprawdzeniu źródeł internetowych, a nawet (o zgrozo!) dostępnych w sieci skanów oryginalnych numerów, które znalazły się w tomie "Demon w butelce", przekonałem się i uwierzyłem, że polski (a może raczej francuski) wydawca niczego nie pomylił. Po prostu te rysunki w niczym nie przypominają Johna, jakiego znamy z jego późniejszych prac. Ale moim zdaniem to nic złego. W tej wersji rysunki Romity są bardziej szczegółowe i dopracowane, co jest najbardziej widoczne w scenach bez postaci w kostiumach, a zwłaszcza w twarzach bohaterów.





Nieco gorzej prezentują się sceny walk, a to przede wszystkim dlatego, że najbardziej widać po nich upływ czasu. Często brakuje im dynamiki, a niektóre są po prostu śmieszne, ale to ostatnie wynika bardziej ze scenariusza niż z nieudolności rysownika. Oprawa graficzna, choć staromodna, jest tak naprawdę mocniejszą stroną tego komiksu. Poziom spada nieco tylko w jednym zeszycie, gdzie Romitę zastępuje Carmine Infantino, ale i tak jest całkiem przyzwoity.

Czytać czy nie czytać "Demona w butelce"?
Podsumowując, "Iron Man: Demon w Butelce" to przede wszystkim komiks dla fanów postaci i dla entuzjastów prostych i naiwnych opowieści o superbohaterach, z czasów gdy ich głównymi odbiorcami były dzieci i młodzież. Jednak nawet dla tych drugich lepszym pomysłem może być sięgnięcie po inną pozycję. W porównaniu z publikacjami bardziej współczesnymi "Demon w butelce" wypada niestety słabo.

Ocena: 4/10

Tytuł: Iron Man: Demon w butelceTytuł oryginalny: Iron Man: Demon in a bottle
Scenariusz: David Michelinie, Bob Layton
Rysunki: John Romita Jr., Carmine Infantino
Tusz: Bob Layton
Kolory: Ben Sean, Carl Gafford, Bob Sharen
Okładka: John Romita Jr., Bob Layton
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Oryginalne zeszyty: The Invincible Iron Man #120-128

Wydawnictwo: Hachette
Cena okładkowa: 39,99 zł

2 komentarze:

  1. Bardzo fajne rysunki - uwielbiam ten stary styl. Uważam, że Romita powinien zdecydowanie przy tym stylu pozostać :)))
    Komiks nie jest zły, ale fakt, trochę rozczarowuje, bo przeglądając rankingi, spodziewałam się bardziej wystrzałowej opowieści. Bez względu na to, muszęprzyznać, że dzięki serii Hachette bardzo polubiłam postać Iron Mana. Jest on zdecydowanie ciekawszym bohaterem od ugrzeczniaczka Supermana, ale to temat na inną opowieść ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Romity, to rzeczywiście jego późniejsze prace w niczym nie przypominają tych z Iron Mana. Zastanawiam się tylko na ile to efekt ewolucji jego stylu a na ile faktu, że w Iron Manie zgodnie ze stopką w oryginalnych komiksach Bob Layton było odpowiedzialny za wykończenie (finished art), a John (wg Wikipedii) dopiero w 1988 roku, pracując z Ann Nocenti przy Daredevilu po raz pierwszy w swojej karierze był odpowiedzialny za całość rysunków (full pencils) zamiast tylko za wstępne szkice (breakdowns). A zatem może to Bob Layton w większym niż się nam wydaje stopniu jest odpowiedzialny za taki a nie inny ostateczny wygląd plansz w "Demonie w butelce".

      To zresztą przyczynek do poważniejszej dyskusji na temat podziału pracy przy tworzeniu komiksów amerykańskich i wkładu i wpływu poszczególnych osób (rysownik, inker) na ostateczny produkt, także z uwzględnieniem różnych okresów w historii amerykańskiego komiksu i największych wydawnictw. Chętnie bym usłyszał bądź przeczytał coś w tym temacie. Wszelkie sugestie mile widziane.

      Usuń